Przyszedł do Rud gdzieś z daleka
Może był Ślązakiem także
Oj! Nie wiedział co go czeka
Gdy znajomość z nami zawrze
Pod opiekę dostał zamek
A raczej ruiny
Nie miał okien, drzwi i klamek
To jest zamek? Czyste kpiny!
Czyścił, składał, trawę kosił
Pośpiech było widać
Cegłę na dziedziniec zwoził
Może się tu przydać
Tak jak zawsze nie wierzyłem
W takie różne cuda
Wszystko okiem swym mierzyłem
-ten ksiądz nam się udał
Jaka praca-taki owoc
Są drzwi, klamki, okna
Choć mizerna nasza pomoc
Gospodarza poznać
Uśmiech zawsze ma na twarzy
Patrzy na swe dzieło
Może znowu o czymś marzy
Pytam-skąd się to wzięło?