piątek, 19 czerwca 2009

Ojciec Dyrektor

Przyszedł do Rud gdzieś z daleka

Może był Ślązakiem także

Oj! Nie wiedział co go czeka

Gdy znajomość z nami zawrze

 

Pod opiekę dostał zamek

A raczej ruiny

Nie miał okien, drzwi i klamek

To jest zamek? Czyste kpiny!

 

Czyścił, składał, trawę kosił

Pośpiech było widać

Cegłę na dziedziniec zwoził

Może się tu przydać

 

Tak jak zawsze nie wierzyłem

W takie różne cuda

Wszystko okiem swym mierzyłem

-ten ksiądz nam się udał

 

Jaka praca-taki owoc

Są drzwi, klamki, okna

Choć mizerna nasza pomoc

Gospodarza poznać

 

Uśmiech zawsze ma na twarzy

Patrzy na swe dzieło

Może znowu o czymś marzy

Pytam-skąd się to wzięło?

czwartek, 11 czerwca 2009

Boże Ciało

Jak świętować - to świętować

Walą "procesyje"

Łatwo mi się w tłumie schować

Jakie święto? Czyje?

 

Ciało tego co świat zbawił

Pamiątką tu będzie

Chleb i wino nam zostawił

Będzie z nami wszędzie

 

Pamiętajmy tak jak trzeba

O tym wydarzeniu

Chcemy wina chcemy chleba

Mówiąc po imieniu

 

Kapłan idzie z tą posługą

Jest zmęczony może

Zapamiętam to na długo

Że niósł Ciało Boże

 

Modlimy się jak nam trzeba

Czasem nawet mało

Bo choć odszedł już do nieba

Pozostawił ciało

 

Mnie wydaje się to ładne

- Procesja stanęła

Stoi dziecko nieporadne

Matka też spoczęła

środa, 10 czerwca 2009

Kapucyn

Dłonie włożył do rękawów

Ma bardzo szerokie

Nie oszczędza swoich stawów

Gołe nogi obie

 

Habit sznurem przepasany

Widać że nie nowy

Ale starannie uprany

Kaptur spadł mu z głowy

 

Oko błyszczy mistycyzmem

Twarz bardzo poważna

Na krzyż spogląda z pietyzmem

Dla niego rzecz ważna

 

Ręce od pracy zgrubiałe

Ale bardzo czyste

Błogosławieństwo dostałem

Co jest oczywiste

 

Sandały sfatygowane

Widać dużo chodzi.

Stopy ciepło nie ubrane

Czy mu to nie szkodzi ?

 

Dużo-szacunku doń miałem

Choć był trochę inny

Lecz w klasztorze nie zostałem

On temu niewinny

 

Bo umartwień tam bez liku

Gdy się już tam dostać

I zapomnieć o sienniku

A ja lubię pospać