Brodę podparł lewą ręką
Łokieć na kolanie
Jeśli jam Twoją udręką
Przepraszam Cię panie
Twoja twarz bólem skrzywiona
I pokryta potem
Nie potrzebna ta korona
Pamięta golgotę
Włosy Twoje błyszczą czarno
Farbą malowane
Ptaki się do Ciebie garną
Jest gniazdko usłane
Na nogach żyły nabrzmiałe
Martwią swym bezlikiem
Palce także pogrubiałe
Wycięte kozikiem
Twarz zafrasowana
Wykrzywiona bólem
Zmarszczkami zorana
A przecież jest królem
Na słupie wysoko siedzi
Dobrze się tam czuje
Grzechy moje widzi
I mną się frasuje
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz