Dzwon od rana z wieży woła
Słychać jego głos
Czas wychodzić do kościoła
Uczesany włos
Jest niedziela czyli święto
Zjadłem już śniadanie
Obowiązku mi nie zdjęto
Trzecie przykazanie
Nie wychodzę po kryjomu
Więc się nie zasłaniam
Kościół nie daleko domu
Znajomym się kłaniam
Takie me przyzwyczajenie
I duszna potrzeba
Swych nawyków ja nie zmienię
Dadzą wina chleba
Ksiądz mi powie o dobroci
Że Jezus mnie kocha
Monstrancja złotem zaświeci
Myśl nie będzie płocha
Przekażcie ten znak pokoju
Od ołtarza pada
Nie wszyscy mego pokroju
A więc czy wypada
Nie wiem czy lepszy wychodzę
Lecz serce się śmieje
Wodą palcem czoło chłodzę
Dobrze że nie leje
Pogodzony zamyślony
Do domu powracam
Uśmiecham się do mojej żony
Jutro będzie praca
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz