Ktoś był wielki i bogaty
Innych miał za "śmieci"
Nie kupował nic na raty
Nie chciał nawet dzieci
Straszył ludzi nadaremnie
Biedak z Nazaretu
Z taką mową to nie do mnie
Taką gadką nie tu
Przecież głupio tak przeciągać
Wielbłąda przez ucho
I źle skończył jak tu słychać
Nie uszło mu sucho
Nikt nie grozi mi swym palcem
Jestem też biedny
Często jadam chleb ze smalcem
Jestem czasem wredny
Są królowie i książęta
Bankierzy bogaci
Ale który z nich pamięta
Że wszystko utraci
Choćby wszyscy ci zaradni
Kręcili wciąż głową
Tego co tutaj nakradli
Nie wezmą ze sobą
Igłę wezmę na przymiarkę
Koniec może blisko
Utnę z aniołem "pogwarkę"
Rozpalę ognisko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz